Nie będę oryginalna pisząc, że lubię weekendy.
Nie zamierzam się jednak silić na oryginalne stwierdzenia.
Jak każda matka, i nie-matka, każdy człowiek, po prostu - lubię nie musieć.
Od kiedy wróciłam do pracy na etacie, weekendowy czas nabrał dla mnie i chyba dla całej naszej czwórki wyjątkowego znaczenia. To czas dla nas. Dla nas razem i dla nas osobno. I mimo, że pobudka i tak jest zawsze o okrutnie wczesnej porze (niestety nasze dzieci KAŻDY dzień zaczynają ok. 6 rano), to w odróżnieniu do zwykłego dnia, nigdzie nam się nie spieszy.
Czasami po tygodniu pośpiechu, w weekend sił wystarcza nam jedynie na wspólne nicnierobienie. Wówczas idziemy po prostu na spacer. Solidna dawka świeżego powietrza uruchamia w nas pokłady energii.
W ostatnią niedzielę Maciek wypoczywał jeszcze u dziadków, więc w okrojonym składzie wybraliśmy się eksplorować miasto. Zdecydowanie częściej wybieramy jednak niemiejskie destynacje, ale miasto tym razem też nas nie zawiodło - ja wreszcie zaspokoiłam fotograficzny głód, przy okazji okiełznując kolejną miejscówkę na tegoroczne ślubne plenery. Wszyscy po prostu odetchnęliśmy rześkim już lekko wiosennym powietrzem. Cudownie było. Bo razem.
Nie zamierzam się jednak silić na oryginalne stwierdzenia.
Jak każda matka, i nie-matka, każdy człowiek, po prostu - lubię nie musieć.
Od kiedy wróciłam do pracy na etacie, weekendowy czas nabrał dla mnie i chyba dla całej naszej czwórki wyjątkowego znaczenia. To czas dla nas. Dla nas razem i dla nas osobno. I mimo, że pobudka i tak jest zawsze o okrutnie wczesnej porze (niestety nasze dzieci KAŻDY dzień zaczynają ok. 6 rano), to w odróżnieniu do zwykłego dnia, nigdzie nam się nie spieszy.
Czasami po tygodniu pośpiechu, w weekend sił wystarcza nam jedynie na wspólne nicnierobienie. Wówczas idziemy po prostu na spacer. Solidna dawka świeżego powietrza uruchamia w nas pokłady energii.
W ostatnią niedzielę Maciek wypoczywał jeszcze u dziadków, więc w okrojonym składzie wybraliśmy się eksplorować miasto. Zdecydowanie częściej wybieramy jednak niemiejskie destynacje, ale miasto tym razem też nas nie zawiodło - ja wreszcie zaspokoiłam fotograficzny głód, przy okazji okiełznując kolejną miejscówkę na tegoroczne ślubne plenery. Wszyscy po prostu odetchnęliśmy rześkim już lekko wiosennym powietrzem. Cudownie było. Bo razem.