Po lesie w Palmirach włóczymy się tak często, jak tylko pozwala na to czas i pogoda.
To jedno z niewielu miejsc, do których odwiedzenia Maćka nie trzeba w ogóle namawiać. Dlaczego? Bo od czasu, gdy 2 lata temu odkrył tam "osadę" zaskrońców zawsze chce tam wracać, by sprawdzić, czy u nich wszystko po staremu :).