Zakupowe szaleństwo z dziećmi, czyli szukamy szafy dla Ani
4/18/2014Targać dzieci po sklepach czy nie targać - oto jest pytanie.
Ja jestem na nie, ale:
- absolutnie rozumiem, że większość z nas nie ma wyjścia - targać musi, bo nie ma alternatywy.
- absolutnie NIE rozumiem, tych rodziców, którzy postrzegają takie wyprawy jako pewnego rodzaju atrakcję dla dziecka.
Nie wiem, może to kwestia tego, że ja z fascynatki zakupów (a raczej bardziej zwiedzania galerii handlowych), gdzieś niepostrzeżenie przeobraziłam się w kobietę - dziwoląga. Dziwoląga, bo jak to kobieta nie lubi zakupów?!
Co prawda zdarza mi się, że pełna entuzjazmu przekraczam progi ulubionych zakupowych miejsc, aczkolwiek po pół godzinie przychodzi znużenie i "ja chcę do domu, albo chociaż na kawę" (bo na tą w galerii wpadam nadal bardzo często :)).
Nie inaczej było w przypadku naszej pierwszej z Anią wizytą w Ikei. Tak się jakoś pięknie zsynchronizowałyśmy, że Ani fascynacja nowym miejscem skończyła się dokładnie w tym samym momencie, gdy i ja byłam gotowa do odwrotu.
Obejrzeliśmy więc to, po co przyjechaliśmy (Ania musi wreszcie dostać dwudrzwiową szafę, jakieś rady?), złapaliśmy dla Ani zestaw pluszowych słodkości i sprawnie wróciliśmy do domu, by nacieszyć się nowym nabytkiem.
0 komentarze